Choć do tej pory związek taki wydawał się niemal oczywisty, najnowsze badania sugerują, że palenie marihuany nie jest czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia raka płuc.
Co ciekawe, z tendencją taką nie mamy do czynienia nawet u osób, które sięgają po marihuanę dość często. Wyniki zaskoczyły samych naukowców, którzy oczekiwali raczej widocznego związku przyczynowo-skutkowego. Co więcej, mieli oni podstawy przypuszczać, że skala zagrożenia będzie przynajmniej tak duża, jak ma to miejsce w odniesieniu do zagrożenia, z jakim muszą liczyć się palacze tytoniu. Mogło to wynikać już choćby z zawartości szkodliwych substancji chemicznych w obu używkach, w marihuanie jest ich bowiem nawet o połowę więcej niż w dymie tytoniowym. Nie można zaprzeczyć i temu, że palacze marihuany nie ograniczają się do głębszego zaciągania się, ale również decydują się na trzymanie dymu w płucach nawet cztery razy dłużej niż amatorzy papierosów. Próba dotycząca 2000 osób o zróżnicowanych nawykach związanych ze stosowaniem marihuany nie potwierdziła jednak, że jej konsumpcja może zwiększyć ryzyko wystąpienia raka płuc. Przypuszcza się, że odpowiedzialne jest za to obecne w marihuanie THC. Ten składnik aktywny jej dymu może, jak się przypuszcza, zachęcać komórki do tego, aby te się starzały. W praktyce oznacza to, że obumierają one wcześniej, spada więc prawdopodobieństwo tego, że dojdzie w nich do transformacji nowotworowej. Niektóre badania sugerują nawet, że proces ten następuje nawet tam, gdzie guz już istnieje.